Jechałam rowerem przez pola. W pewnym momencie zorientowałam się, że dookoła nie ma ludzi, nie słychać zwierząt. W uszach dzwoni złowroga cisza. Wtedy wyobraziłam sobie mordercę z kosą. Reszta przyszła sama. Z Gają Grzegorzewską, pisarką, rozmawia Magdalena Lankosz